Dziś rano para koni spłoszyła się na postoju wozów konnych na Palenicy Białczańskiej. Turysta, który spadł z wozu, ma uraz barku. Konie przewróciły budkę z biletami. Na miejscu trwają czynności policyjne.
To kolejny już w ostatnim czasie wypadek z udziałem spłoszonych koni, pracujących w turystyce. Po Krupówkach, na których w styczniu tego roku spłoszony koń wpadł na 8-letniego chłopca, tym razem do wypadku doszło na Palenicy Białczańskiej, dolnym postoju wozów konnych na trasie do Morskiego Oka.
– Z relacji świadków wiemy, że konie spłoszyły się, kiedy na wozie nie było furmana – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! – Zwierzęta, ciągnąc wóz pełen turystów, pobiegły w dół, tratując i przewracając budkę biletową Tatrzańskiego Parku Narodowego. Nie wiadomo jak długo by biegły, gdyby nie jeden z pasażerów, który złapał za lejce i je zatrzymał – dodaje.
W trakcie gonitwy z wozu spadł jeden z pasażerów i wszystko wskazuje na to, że ma poważny uraz barku. Na miejscu trwają czynności policyjne. Do koni wezwano podobno lekarza weterynarii.
– To kolejna sytuacja, która udowadnia, że konie są zwierzętami nieprzewidywalnymi i w każdej chwili mogą się czegoś przestraszyć i zacząć szaleńczy pęd – tłumaczy Anna Plaszczyk – To, że skończyło się tylko na upadku jednej osoby z wozu możemy nazwać wielkim szczęściem. Ale nie możemy wykluczyć, że następnym razem w takiej sytuacji nikt koni nie zatrzyma, a one wbiegną w pieszych lub wóz się przewróci. W mojej opinii w tak tłocznym miejscu, jak trasa do Morskiego Oka, to tylko kwestia czasu, kiedy dojdzie do tragedii – tłumaczy.
Fundacja Viva! od lat domaga się likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka ze względu na cierpienie pracujących tam zwierząt. Prokuratura Rejonowa w Limanowej od 2014 roku prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Fundacja Viva!