W dniach 6 i 7 lipca odbyła się wizytacja europosłów w Warszawie, Stoczku oraz Żurominie, poświęcona problemom związanym z hodowlą przemysłową w Polsce. Wydarzenie zostało zorganizowane przez prof. Zdzisława Krasnodębskiego - Wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Koalicję Społeczną Stop Fermom oraz Stowarzyszenie Żyj Zdrowo i w Zgodzie z Naturą.
Celem dwudniowej wizytacji europosłów było zwrócenie ich uwagi na problemy społeczne i środowiskowe związane z coraz intensywniejszym rozwojem przemysłowych ferm zwierząt w Polsce.
W piątek w Ministerstwie Rolnictwa miało miejsce seminarium poświęcone zagrożeniom wynikającym z tego typu hodowli. Prelegentami byli m.in. Katarzyna Dudziak i Edyta Wielańczyk-Grzelak - radcy prawni z kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners. Wskazały one na problemy prawne samorządów w procesie lokalizowania ferm wielkopowierzchniowych, między innymi raporty środowiskowe, które powstają na zlecenie inwestora, a stanowią podstawowy dokument podczas wydawania decyzji środowiskowych.
Następnym etapem wyjazdu była gmina Stoczek, której 70% powierzchni zajmuje Nadbużański Park Krajobrazowy. Mieszkańcy próbują powstrzymać tam rozwój ferm wielkopowierzchniowych. Na terenie gminy działa obecnie wylęgarnia, w której rocznie rodzi się do 60 milionów piskląt. W planach są kolejne wylęgarnie, fermy i ubojnie. Według organizatorów wizytacji lokalne stowarzyszenie, które próbuje do tego nie dopuścić - “Żyj zdrowo i w zgodzie z Naturą” - nie ma wsparcia ze strony wójta gminy, który pod kurniki sprzedaje inwestorowi działki swoje i swojej rodziny.
Kolejnym punktem wizytacji był powiat Żuromin. Miał on służyć jako przykład obrazujący niekontrolowany rozrost ferm - w powiecie jednorazowo hoduje się 20 milionów kur. Prezes Stowarzyszenia Zwykłego "Czyste Źródła" Robert Maciej Jankowski, reprezentujący stowarzyszenia północnego Mazowsza, opowiadał o ogromnej uciążliwości wynikającej z istnienia tak dużej koncentracji ferm oraz wskazał na łamanie konstytucji, która zobowiązuje państwo do “prowadzenia polityki zapewniającej bezpieczeństwo ekologiczne współczesnemu i przyszłym pokoleniom” (art. 74 ust. 1).
Przed wizytacją organizatorzy uzyskali zgodę na wejście na jedną z ferm drobiu w powiecie żuromińskim. Właściciel w ostatniej chwili zmienił jednak zdanie, tłumacząc się wyjazdem za granicę. Eurodeputowani nie zostali wpuszczeni na teren fermy.
Jak komentuje profesor Zdzisław Krasnodębski: Fakt, że mimo wcześniejszego uzgodnienia, europosłowie, w tym wiceprzewodniczący Europejskiego Parlamentu, nie mogli wejść na teren fermy i zapoznać się z warunkami hodowli, budzi niepokój. To zupełnie wyjątkowa sytuacja. W interesie właścicieli ferm powinna być możliwe jak największa przejrzystość.
W ostatnich latach w Polsce zaobserwować można gwałtowny wzrost liczby ferm przemysłowych. Między 2007 a 2017 rokiem wydano 986 pozwoleń na budowę instalacji powyżej 210 DJP (są to instalacje mogące zawsze znacząco oddziaływać na środowisko) - wzrost o 281%.
Przemysł mięsny szuka nowych rynków zbytu, zwiększając eksport. Przykładowo tylko od 2010 do teraz liczba hodowanych brojlerów podwoiła się. Jednocześnie spożycie zwiększyło się tylko o ok. 10% - większość mięsa eksportowana jest do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji.
Według wieloletniej działaczki oraz prezeski Polskiego Klubu Ekologicznego Marii Staniszewskiej niekontrolowany rozrost wielkich ferm wpływa negatywnie nie tylko na środowisko, ale też na ludzi, powodując emisję ogromnych ilości szkodliwych gazów do atmosfery, zatruwając wody gruntowe i glebę, a także przyczyniając się do licznych problemów ze zdrowiem mieszkańców okolicy.
W całej Polsce odbywają się w związku z tym protesty przeciwko ekspansji mega ferm - według danych Koalicji Społecznej Stop Fermom od początku 2015 roku miało miejsce co najmniej 186 protestów przeciwko chlewniom i kurnikom, o których pisały media. Najwięcej skarg składanych jest w województwach wielkopolskim oraz mazowieckim, w których nastąpiła największa koncentracja ferm.
- Koszt produkcji taniego mięsa firmy przerzucają na społeczności lokalne. Ludzie na wsiach i drobni rolnicy sprzeciwiają się uprzemysłowieniu hodowli zwierząt, która stanowi zagrożenie dla tradycyjnych gospodarstw rolnych oraz hamuje rozwój innych gałęzi gospodarki, np. ekorolnictwa, czy agroturystyki. Często nawet władze lokalne są bezradne wobec tej ekspansji - mówi Ilona Rabizo z Koalicji Społecznej Stop Fermom - Społeczności lokalne nie zgadzają się, aby koncerny niszczyły ich małe ojczyzny, doprowadzając do degradacji środowiska i wyludnienia wsi - dodaje.