Zakaz chowu zwierząt na futra w Polsce popiera m.in. Jarosław Kaczyński i Grzegorz Schetyna. Przemysł futrzarski, aby nie dopuścić do jego wprowadzenia, wciąż podsuwa posłom i mediom nieprawdziwe informacje, podnosząc m.in. argumenty o rzekomej ogromnej liczbie miejsc pracy na fermach. W odpowiedzi na wniosek Fundacji Viva! ZUS ujawnił jednak prawdziwe dane, z których wynika, że pracuje na nich nawet kilkunastokrotnie mniej pracowników, niż podają hodowcy
W Polsce co roku zabijanych jest 10 milionów zwierząt (głównie norek) z przeznaczeniem na futro. Pod tym względem jesteśmy drugim krajem w Europie. Nie dziwi więc ogromny sprzeciw wobec zakazu ze strony hodowców zwierząt futerkowych. Często podkreślają, że na fermach znajduje pracę wielu ludzi. Kilka lat temu twierdzili, że jest to aż 50 tys. osób. Informacja ta rzekomo pochodziła z Ministerstwa Rolnictwa, które jednak w oficjalnym piśmie poinformowało Fundację Viva!, że nie dysponuje ani nigdy nie dysponowało informacjami na ten temat. W 2017 r. Polski Związek Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych podał więc informację, że na fermach pracuje jednak 13 tys. osób. Fundacja Viva! postanowiła to sprawdzić. Uzyskała dane z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, z których wynika, że w 2016 r. na fermach w ramach umowy o pracę lub umowy zlecenia pracowały najwyżej 993 osoby, a w 2017 r. 986 osób. Należy zaznaczyć, że dane te nie dotyczą jedynie przemysłu futrzarskiego, ale całej podklasy podklasy 01.49.Z, do której zalicza się m.in. hodowla jedwabników i pszczelarstwo.
W całym równaniu brakuje oczywiście informacji o składkach pracowników odprowadzanych do KRUS (jednakże KRUS nie posiada takich informacji) oraz liczby pracowników zatrudnionych na umowach śmieciowych (w tym wypadku umowie o dzieło), jednakże wydaje się nieprawdopodobne, aby takich osób było aż 12 razy więcej.
– Dane z ZUSu na temat zatrudnieniu w branży podważają przekazy propagandy przemysłu futrzarskiego. Okazuje się, że jest to przynajmniej dziesięciokrotnie mniejsza liczba, niż opowiadają lobbyści. Bardzo uczulam na wszystkie tego typu dezinformacje, które produkuje lobby futrzarskie – mówi Joanna Lichocka, posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
– Wychodzi na jaw kłamstwo, które wielokrotnie zostało przedstawione przez hodowców zwierząt futerkowych. Bardzo nas cieszy, że prawda ujrzała światło dziennie i że Polacy będą mieli możliwość zapoznania się z faktyczną liczbą zatrudnionych na fermach – dodaje Grzegorz Puda, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Przemysł futrzarski nie pierwszy raz próbuje wprowadzić opinię publiczną i polityków w błąd. Podawał już sprzeczne dane na temat wpływów z branży do budżetu czy ilości odpadów poubojowych, które zjadają norki na fermach. Fundacja Viva! zapowiada, że będzie dalej obnażała manipulacje przemysłu futrzarskiego i wierzy, że uda się wprowadzić całkowity zakaz chowu zwierząt na futra w Polsce.
– Hodowcy, aby wywołać większy efekt, wciąż mówią, że bez ferm norek na bruk trafi 50 tys. osób. Problem w tym, że wliczają w tę liczbę niemal wszystkich, którzy kiedykolwiek mieli jakikolwiek związek z tym przemysłem, np. drukarzy, którzy raz wydrukowali im ulotki reklamowe. To czysty absurd! Warto też zaznaczyć, że zarówno w projekcie nowelizacji złożonej przez PiS, jak i w projekcie PO zapowiedziany jest kilkuletni okres wygaszenia tej hodowli, co daje zarówno hodowcom, jak i tym pracownikom ferm czas na przebranżowienie się – mówi Mikołaj Jastrzębski z Fundacji Viva!